Grandeur of the Seas po pożarze
Grandeur of the Seas po pożarze
07.06.2013

Seria pożarów na promach

W ostatnim czasie pożary wybuchały na promach częściej niż zwykle. Zbliża się lato, temperatura powietrza jest coraz wyższa, a co za tym idzie – jest coraz bardziej sucho; można więc zakładać, iż tendencja ta będzie się pogłębiać. Na szczęście przy sprawnym działaniu personelu w obliczu zagrożenia, zwykle zostaje ono w porę opanowane.

Serię nieszczęśliwych wypadków zapoczątkował kwietniowy pożar na promie Victoria, należącym do armatora DFDS Seaways, który również opisywaliśmy. W nocy z 22 na 23 kwietnia statek płynący z Kiel do Kłajpedy zaczął płonąć. DFDS nie ujawnił informacji, w jaki sposób ogień został zaprószony. Nie było rannych osób, a prom dobił do portu bez znacznego opóźnienia. Kolejny kurs został oczywiście odwołany.

Kolejna niebezpieczna sytuacja wydarzyła się nieco dalej od Polski, a mianowicie – na wybrzeżu Florydy. Pożar wybuchł na statku pasażerskim Grandeur of the Seas, należącym do armatora Royal Caribbean, 27 maja nad ranem. Obudzeni pasażerowie wpadli w panikę: „Myśleliśmy, że prom zaraz zatonie” – powiedziała dziennikarzom ABC News 23-letnia Danielle, „Spanikowaliśmy i rzuciliśmy się biegiem schodami na górę, byle wyżej”. Skończyło się jednak na strachu, a poniesione urazy ograniczyły się do skręconych kostek. Gorzej z samym statkiem - poniesione szkody opiewają na poważne kwoty. Prom płynął z Baltimore (USA) na Bahamy, jednak został przekierowany do Freeport, gdzie uczestnicy rejsu zostali zakwaterowani w hotelu, a statkiem zajęły się odpowiednie służby.

Powróćmy jednak na nasze europejskie podwórko: w poniedziałek 3 czerwca zapalił się prom operatora Scandlines – Prins Joachim. Jednostka ta kursuje na trasie Rostock – Gedser; kiedy wybuchł pożar, właśnie dopływała do portu w Niemczech. Statek nie przerwał jednak swego biegu, dzięki czemu wszyscy pasażerowie bezpiecznie zeszli na ląd. Lekkich obrażeń doznał jedynie członek załogi, który został narażony na zbyt długie wdychanie dymu podczas walki z ogniem. Paliły się zewnętrzne części statku. Po opanowaniu pożaru rozpoczęto inspekcję przyczyn i szkód, poniesionych w wyniku wypadku, jednak już planowano podróż powrotną do Gedser jeszcze tego samego wieczoru.

 

W obliczu zagrożenia pożarem warto przeprowadzić dodatkowe szkolenia, tak jak zrobił to armator Brittany Ferries. Ćwiczenia pod hasłem „Exercise Auger” przetestowały reakcję służb ratunkowych na trasie między Cherbourg i Pool, na statku MV Cotentin. Ćwiczenia obejmowały wezwanie zespołu przez radio oraz akcję przeprowadzoną za pomocą śmigłowca straży przybrzeżnej. Akcja odbyła się w ramach projektu „Sea of Change” („Morze Zmian”), który miał na celu między innymi utworzenie 15 zespołów ratunkowych, rozmieszczonych w strategicznych miejscach na lądzie.

 

Monika Szeligowska PROMYSKAT

źródło: DFDS Seaways, Royal Caribbean, Scandlines


Twoje rezerwacje Twoje wyceny
Nr dyżurny 24/7
663 500 060