Dramatyczne chwile rozegrały się na pokładzie promu Norman Atlantic w niedzielę, 28 grudnia w godzinach porannych. Na statku wybuchł wówczas pożar. Z powodu fatalnych warunków atmosferycznych akcja ratunkowa oraz operacja dogaszania jednostki rozłożyły się na wiele dni. W wyniku katastrofy życie straciło 13 osób, ale dokładny bilans wciąż nie został zamknięty. Wielu pasażerów wciąż uznawanych jest za zaginionych.
Zgodnie z planem już w przyszłym tygodniu ma się rozpocząć akcja usuwania pozostałych wraków pojazdów, które znajdowały się na pokładzie statku Norman Atlantic w chwili pożaru. W momencie, gdy zostaną one przeniesione na ląd, początek będą miały działania, które mają pomóc w ustaleniu, czy na pokładzie znajdowały się jakieś dodatkowe ofiary, o których do tej pory nie wiedziano. Zdaniem ekspertów, nie można wykluczyć takiego scenariusza.
Prokuratorzy z Bari, którzy pracują przy śledztwie, wierzą, że wszystkie działania przy wraku uda się ukończyć w ciągu najbliższych kilku miesięcy. Statek zostanie wówczas odholowany i zezłomowany.
Prace przy zniszczonym przez pożar promie trwają w porcie Brindisi, gdzie jednostka zajmuje pokaźną ilość przestrzeni, dlatego śledczy chcą zamknąć prace jeszcze przed rozpoczęciem się sezonu turystycznego.
Pożarł na pokładzie promu Norman Atlantic wybuchł, gdy statek należący do Visemar Di Navigazione SRL, pływający obecnie dla Anek Lines, płynął z Grecji do Włoch. Włoscy oraz greccy politycy zapowiedzieli współpracę przy wyjaśnianiu okoliczności zdarzenia. „To jedna z najbardziej skomplikowanych operacji ratowniczych, z którą kiedykolwiek mieliśmy do czynienia” – przyznał wcześniej Militadis Varvitsiotis z Ministerstwa Handlu i Gospodarki Morskiej Grecji.
PromySkat
Źródło: Sea Zoom