Do zdarzenia doszło we wtorkowe popołudnie, gdy statek Sorrento znajdował się ok. 30 kilometrów od wchodzącej w skład archipelagu Balearów wyspy Majorka. W chwili, gdy pojawił się ogień, załoga nie przypuszczała, że wydarzenia przybiorą tak dramatyczny obrót. Gdy nie udało się zapanować nad żywiołem, konieczna okazała się ewakuacja pasażerów znajdujących się na statku. Podróżni oraz załoga opuścili prom i przenieśli się do łodzi ratunkowych. Wcześniej, o godzinie 13:50 załoga nadała komunikat o sytuacji na statku, wzywając jednocześnie wsparcie. Hiszpańska straż przybrzeżna natychmiast wysłała na miejsce katastrofy cztery statki ratownicze.
W wyniku zdarzenia ucierpiało trzech członków załogi, którzy zostali przetransportowani do szpitala. U wszystkich wystąpiły objawy wskazujące na zatrucie dymem.
Z pojawiających się informacji wynika, że w chwili wybuchu pożaru na statku znajdowało się 152 pasażerów, w tym jedno dziecko. Tylu miało zostać przewiezionych w bezpieczne miejsce statkami ratowniczymi. Pojawiają się też informacje, że pasażerów mogło być 170.
Co dalej ze statkiem? Dotychczasowe ustalenia wskazują na poważne uszkodzenia.
„Z powodu zniszczeń spowodowanych przez pożar Sorrento może zatonąć w pozycji, w której się obecnie znajduje” - ujawnił jeden z przedstawicieli władz portowych na Balearach.
Aby odpowiedzieć na wszystkie pytania dotyczące pożaru, konieczne będzie przeprowadzenie śledztwa. Z dotychczasowych doniesień wynika, że ogień mógł zacząć się rozprzestrzeniać od siłowni albo jednego z pokładów samochodowych. Wiadomo już, że na promie nie było ładunków, które można by określić mianem niebezpiecznych.
Statek Sorrento był eksploatowany przez hiszpańskiego armatora od 2014 r. Jednostka, która może przyjąć na pokład 954 pasażerów oraz 150 pojazdów, była czarterowana od firmy Grimaldi.
PromySkat
Źródło: El Pais