Pożarł wybuchł, gdy statek należący do Visemar Di Navigazione SRL, pływający obecnie dla Anek Lines, płynął z Grecji do Włoch. Na jego pokładzie znajdowało się 478 osób (422 pasażerów oraz 56 członków załogi). Wciąż nieznane są przyczyny wybuchu pożaru. Wiadomo, że płomienie w pierwszej kolejności pojawiły się na dolnym pokładzie, skąd zaczęły błyskawicznie się rozprzestrzeniać.
W chwili ogłoszenia alarmu statek znajdował się 44 mile na północny zachód od wyspy Korfu. W tej chwili jednostka dryfuje w kierunku wybrzeża Albanii.
Świadkowie twierdzą, że cała sytuacja wyglądała przerażająco. Wspominają, że podłoga w niektórych miejscach była tak gorąca, że trudno było się po niej poruszać. Z powodu wydobywających się oparów ludzie mieli zaś problemy z oddychaniem. Służby ratunkowe miały utrudniony dostęp do miejsca, w którym rozgrywał się dramat. Wszystko przez fatalne warunki atmosferyczne. Podczas akcji ratunkowej wiał silny wiatr (10 stopni w skali Beauforta) i padał deszcz.
„Na dolnym pokładzie, gdzie znajdowały się szalupy, nasze buty zaczynały się topić od gorąca” – relacjonował jeden z pasażerów.
W operacji udział wzięło 5 helikopterów wojskowych, 2 samoloty oraz 8 statków.
Akcja ewakuacyjna przebiega w bardzo powolnym tempie. W niedzielę przed południem część pasażerów wciąż oczekiwało na ratunek. Niestety, mimo upływu doby wiele osób wciąż nie opuściło pokładu statku. Z doniesień agencyjnych wynika, że w poniedziałek, w godzinach porannych blisko 190 osób wciąż czekało na pomoc.
Niestety, wiadomo już, że w pożarze, których wybuchł na pokładzie promu płynącego z Patras do Ankony, zginęła przynajmniej jedna osoba, a kilkanaście zostało rannych.
Włoscy oraz greccy politycy zapowiedzieli współpracę przy wyjaśnianiu okoliczności zdarzenia. „To jedna z najbardziej skomplikowanych operacji ratowniczych, z którą kiedykolwiek mieliśmy do czynienia” – przyznał Militadis Varvitsiotis z Ministerstwa Handlu i Gospodarki Morskiej Grecji.
PromySkat
Źródło: The Independent