Do wypadku doszło w Nowy Rok. Według pojawiających się informacji, na pokładzie jednostki płynącej z portu Muara Angke w Dżakarcie na wyspę Tidung, znajdowało się ponad 230 osób. W płomieniach, które błyskawicznie zaczęły się rozprzestrzeniać na statku, zginęły 23 osoby. 17 osób uznano za zaginione. Do szpitali przewieziono 22 osoby, które ucierpiały podczas zdarzenia.
Pożar wybuchł ok. 15 minut po wyjściu statku z portu. Z relacji świadków wynika, że zaczął się on od maszynowni. Potem żywioł w krótkim czasie opanował połowę promu.
Obecnie wciąż trwa poszukiwanie zaginionych. W działaniach tych uczestniczy 10 statków.
Na razie nie ma żadnych doniesień o przyczynach pożaru. Wiadomo, że prom był mocno przeładowany. Według doniesień, mogło się na nim znajdować nawet 247 osób. Armator utrzymywał, że było ich najwyżej 100, co szybko okazało się nieprawdą. Wiadomo natomiast, że na pokładzie znajdowało się jedynie 100 kamizelek ratunkowych. Wielu pasażerów feralnego rejsu stanowili turyści, którzy płynęli, by spędzić Nowy Rok na wyspie stanowiącej popularny kurort wypoczynkowy.
Indonezja położona na kilkunastu tysiącach wysp, słynie z doskonale rozwiniętej siatki połączeń promowych. Niestety, kwestie bezpieczeństwa pozostawiają wiele do życzenia. Stąd też często dochodzi tam do podobnych wypadków.
PromySkat
Źródło: Associated Press