Brytyjscy naukowcy z Uniwersytetu w Sheffield bacznie obserwują kierunek, w którym zmierza bryła lodu w kształcie promu i informują o jego zmianach na swojej stronie internetowej. W monitoringu wykorzystują satelitę, finansowanego przez brytyjski National Research Council. Jak twierdzą naukowcy, ten wielki kawałek lodu, który oderwał się od lodowca Pine Island (Antarktyka Zachodnia), może dryfować ponad rok do chwili całkowitego roztopienia się i jest w stanie dotrzeć do rejonów Drake off Cape Horn. Wprawdzie radary statków wychwytują góry lodowe, jednak ich część podwodna stanowi realne zagrożenie z racji niemożliwości określenia wielkości i kształtów, dlatego należy omijając je dużym łukiem.
W rejonie Bałtyku natomiast pogarsza się sytuacja lodowa. Kłopoty mają małe promy obsługujące połączenia promowe pomiędzy wyspami Szwecji i Danii. Co roku problem z nawigacją pojawia się w rejonie wysp Alandzkich, gdzie nawet duże jednostki armatorów Viking Line oraz Tallink mają kłopoty z cumowaniem w portach. Również sytuacja portu Voussari w Helsinkach oraz portów rosyjskich wymaga interwencji lodołamaczy. Linie promowe, obsługujące połączenia w północnej Europie, wprowadzają na czas zimowy dodatkową opłatę związaną z angażowaniem portowych jednostek torujących szlaki w zamarzających portach. Większość jednostek promowych pływających do Finlandii i Rosji posiada specjalny certyfikat, który stanowi o klasie lodowej promu. Na łamach PromySkat będziemy informować o sytuacji na szlakach obsługiwanych przez nasz portal.
PromySkat