Setki pasażerów, którzy 15 września znajdowali się na pokładzie statku płynącego z Tangeru do Algeciras, nie będą miło wspominać swojej niedawnej podróży. Gdy płynący z Maroka prom zbliżał się do celu, władze hiszpańskiego portu nie wyraziły zgody na wejście statku do portu, tłumacząc to brakiem posiadania odpowiedniej licencji, niezbędnej do wykonywania operacji morskich zarówno przez statek, jak i armatora – firmę Intershipping.
W chwili, gdy okazało się, że statek nie ma pozwolenia na wejście do portu Algeciras, na jednostce zaczęły panować chaos i dezinformacja. Pasażerowie, których cierpliwość została wystawiona na próbę, długo nie wiedzieli, jaki czeka ich los. W czasie, gdy trwały negocjacje, osoby, które znajdowały się na pokładzie statku, nie były informowane o możliwych scenariuszach.
Sytuacja patowa trwała przez dwie godziny. Po tym czasie władze hiszpańskiego portu, biorąc pod uwagę aspekt czysto ludzki, zgodziły się na wyokrętowanie pasażerów w porcie Algeciras.
Eksperci, którzy zabrali głos w sprawie ostatnich wydarzeń, uważają, że odpowiedzialność za sytuację ponosi armator, który nie dopilnował wszystkich procedur, narażając w ten sposób na szwank zaufanie pasażerów.
Intershipping to marokańska firma przewozowa, która swoją działalność rozpoczęła w 2012 r. Jej siatka połączeń bazuje głównie na przeprawach przez Cieśninę Gibraltarską.
PromySkat