Viking Line sceptycznie podchodzi do zmian, jakie wejdą w życie 1 stycznia 2015 r., gdy obowiązywać zacznie dyrektywa siarkowa. Według przedstawicieli firmy, może się ona przełożyć na wzrost kosztów paliwa o 12-15 procent. Dlatego wielu operatorów promowych stoi obecnie przed poważnym wyzwaniem – muszą realizować działania, które pozwolą im na podtrzymanie zysków.
Zdaniem Jana Hansesa, dyrektora Viking Line, wszyscy stoją obecnie przed bardzo trudnym zadaniem. Ewentualna podwyżka cen biletów, która pozwoliłaby na skompensowanie wzrostu udziałów kosztów paliwa, będzie skutkować odpływem pasażerów. Sytuacja jest podwójnie trudna, bo osiągnięcie bądź zwiększenie zysków może komplikować także rosnąca w zbyt wolnym tempie gospodarka.
„Musimy bronić udziałów w rynku i działać na rzecz utrzymania zysków, co ze względu na wzrost kosztów staje się wyzwaniem” – powiedział Jan Hanses.
Przedstawiciel fińskiej firmy przyznał, że trudno na razie powiedzieć, jak wyższe ceny paliwa odbiją się na cenach biletów. W przypadku poszczególnych firm będzie to zależało od wielu czynników, np. od dochodów generowanych przez restauracje czy sklepy wolnocłowe.
Viking Line to firma, która na rynku przepraw promowych obecna jest od 1959 r. W swojej flocie posiada w tej chwili siedem promów, w tym nowoczesną jednostkę Viking Grace, która zasilana jest paliwem LPG i już dziś spełnia wyśrubowane normy dotyczące dopuszczalnej emisji związków siarki.
PromySkat
Źródło: arileht.ee