Do wszczęcia odpowiednich inicjatyw wezwał Lars Lilleholt, duński minister klimatu i energii, który zwrócił uwagę, że szczególnie dużą rolę ma tu do odegrania Międzynarodowa Organizacja Morska (IMO). Według niego, konieczne jest ciągłe wywieranie presji na tę organizację i wspólne działanie wielu społeczności, bo tylko to pozwoli zapobiec katastrofie.
„Dania i cała Unia Europejska ciężko pracowały dla globalnego porozumienia klimatycznego, które powinno obejmować transport międzynarodowy, w tym żeglugę” - powiedział Lars Lilleholt. „Z naszego punktu widzenia chcielibyśmy, by umowa podkreślała, że gospodarka morska także powinna być częścią tego rozwiązania, a IMO powinno podejmować inicjatywy dla opracowania instrumentu łączącego globalnie”.
Lilleholt powiedział, że ustalenia, które zapadły podczas konferencji klimatycznej w Paryżu nie są do końca satysfakcjonujące, ale dodał, że na tym działania się nie kończą. W jego opinii, wciąż jest mnóstwo do zrobienia. Jak zauważył, obecnie żegluga odpowiada za 3 procent globalnej emisji CO2 – to więcej niż obecnie emitują Niemcy.
Przedstawiciele żeglugi, szczególnie europejscy armatorzy, wielokrotnie podkreślali, że nie uchylają się przed odpowiedzialnością. Już dziś wielu z nich na własną rękę realizuje działania, które mają przynieść pozytywne zmiany. To przede wszystkim modernizacja floty albo jej wymiana na bardziej przyjazną środowisku. Podkreślają jednak, że nowe regulacje powinny być racjonalne i w równym stopniu powinny dotyczyć wszystkich.
„Mamy pozytywny stosunek do wprowadzania regulacji zmierzających do poprawy stanu środowiska naturalnego, o ile są one takie same dla wszystkich i są realizowane w tempie, pozwalającym nam i naszym klientom się z nimi uporać” - mówił pod koniec 2014 r. Carl-Johan Hagman, dyrektor zarządzający Stena Line, komentując zmiany wynikające z dyrektywy siarkowej.
PromySkat
Źródło: Sofartens Ledere