Do wypadku doszło w czwartek, ok. godziny 18:00. Należący do Unity Line prom Skania znajdował się wówczas w odległości ok. 50 kilometrów od celu. Właśnie wtedy odziany w marynarkę pasażer, którego tożsamości nie udało się jeszcze ustalić, znalazł się za burtą. Szczegółowych okoliczności wypadku do tej pory nie udało się ustalić.
Chwilę po zdarzeniu rozpoczęły się poszukiwania. W związku z tym, że do incydentu doszło na niemieckich wodach terytorialnych, akcja była koordynowana przez niemieckie służby. Wzięły w niej udział trzy polskie jednostki, łodzie ze Szwecji oraz dwa helikoptery.
Poszukiwania zakończyły się fiaskiem. W piątek, w godzinach porannych, akcja została przerwana. Zdaniem ekspertów, szanse na to, że mężczyźnie mogło się udać ujść z życiem są niewielkie; głównie za sprawą niskiej temperatury, która o tej porze roku jest normą na Bałtyku.
Podobne wypadki niestety zdarzają się od czasu do czasu na promach pływających z/do Polski. W listopadzie ubiegłego roku stwierdzono zaginięcie mężczyzny, który podróżował promem Stena Spirit z Gdyni do Karlskrony. Mimo wielogodzinnych poszukiwań, nie udało się go odnaleźć.
Do podobnego incydentu doszło w grudniu 2013 r. w Świnoujściu na pokładzie należącego do Polferries promu Wawel. Ze statku, który wchodził do portu, wypadł mężczyzna. Mimo trwającej 8 godzin akcji ratunkowej, podczas której wykorzystany został nowoczesny sprzęt, także nie udało się go odnaleźć.
PromySkat
Źródło: thenews.pl