Pod koniec ubiegłego tygodnia armator ogłosił, że szkody, jakie zostały poniesione przez statek w czasie zderzenia, zostały zlikwidowane. Dzięki temu Primula Seaways mogła opuścić stocznię Fayard w Odense, gdzie prowadzony był remont, a następnie wrócić do obsługi trasy z Göteborga.
Do zderzenia promu Primula Seaways doszło 2 marca. Znalazł się on wówczas na kursie kolizyjnym z jednostką MSC Madrid. W wyniku zderzenia, należący do duńskiego armatora statek został poważnie uszkodzony. Mocno ucierpiała przednia część prawej burty.
„Jest nam bardzo przykro z powodu skutków, jakie ta sytuacja miała na naszych klientów, którzy doświadczyli opóźnień. Pragnę jeszcze raz podziękować klientom za ich cierpliwość oraz moim kolegom, a także pracownikom za ich ciężką pracę, która została wykonana w celu rozwiązania tego problemu” - powiedział Björn Wånge z DFDS.
Primula Seaways nie ma w ostatnich latach szczęścia, gdy chodzi o takie sytuacje. Wcześniej do podobnego incydentu z udziałem tego statku doszło w 2015 r. Wówczas, w pobliżu Immingham, doszło do zderzenia promu z samochodowcem City of Rotterdam.
Jednostka ro-ro Primula Seaways została zbudowana w 2004 r. Dwa lata temu przeszła procedurę wydłużenia. Dzięki tamtej operacji Primula Seaways ma dziś 230 metrów długości (wcześniej było to 199,8 m). Linia ładunkowa statku wydłużyła się zaś do 4600 metrów.
PromySkat
Źródło: DFDS