Od kwietnia do końca czerwca przewoźnik osiągnął przychód na poziomie 3,89 miliarda koron duńskich (DKK), co oznacza wzrost o 5,6 procent w porównaniu z rokiem ubiegłym. Aż o 8,6 procent wzrósł wskaźnik EBITDA – z 738 do 802 milionów DKK. Zysk operacyjny przed odliczeniem podatków i odsetek był wyższy o 6,1 procent w porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego i wyniósł 533 miliony euro.
Powyższe rezultaty to przede wszystkim zasługa wzrostów, które udało się osiągnąć w zakresie przewozów frachtowych. Ruch pasażerski okazał się mniej okazały niż przed rokiem, a co za tym idzie, mniej lukratywny. To efekt tego, że w tym roku świąteczna gorączka (Wielkanoc) przypadła na I kwartał, a nie – jak w ubiegłym roku – w II kwartale. Fakt ten przełożył się na liczbę pasażerów, a co za tym idzie, na wynik finansowy.
Warto wspomnieć, że w II kwartale pierwszy raz wzięte zostały pod uwagę wyniki z działalności armatora na Morzu Śródziemnym – chodzi tu oczywiście o przejętą niedawno przez DFDS turecką firmę U.N. Ro-Ro. Jak się okazało w ostatnich dniach, przejęcie nastąpiło w niezbyt szczęśliwym momencie. Wkrótce po przeprowadzeniu transakcji turecka waluta zaczęła bowiem gwałtownie tracić na wartości, co przełożyło się na notowania DFDS na giełdzie. Władze firmy nie straciły jednak optymizmu.
„Jesteśmy zadowoleni z faktu, że udało nam się osiągnąć solidny rezultat w II kwartale. Pomimo obecnej sytuacji z Turcji, integracja operacji promowych pomiędzy Turcją i Europą przebiega dobrze i jesteśmy na dobrej drodze, by zakończyć ją w tym roku” - powiedział szef DFDS, Niels Smedegaard. „Wciąż szukamy też nowych możliwości wzrostu oraz budowania wartości”.
Pomimo pewnych problemów, związanych z obecną sytuacją w Turcji, która ma bezpośredni wpływ na działalność armatora, firma nie zmieniła prognoz za 2018 r. Przewoźnik przewiduje, że rok uda się zamknąć przychodem na poziomie 10 procent oraz wskaźnikiem EBITDA, który znajdzie się w przedziale od 3 do 3,2 miliarda DKK.
PromySkat
Źródło: DFDS