Opuszczenie Unii Europejskiej przez jednego z jej najważniejszych członków spędza niektórym sen z powiek. Rozwój sytuacji z dużym zainteresowaniem śledzą przedsiębiorcy, w tym również armatorzy. Brexit może uderzyć w przewoźników promowych - swoje obawy dotyczące tego problemu zgłosiło już wielu z nich. Niektórzy starają się być jednak gotowi na każdą ewentualność. Przedstawiciele DFDS ogłosili, że niezależnie od tego, w jakim kierunku sprawy pójdą; niezależnie od tego, czy będzie to tzw. twardy brexit (bez zawartej pomiędzy Wielką Brytanią i Unią Europejską umowy), czy też z podpisanym porozumieniem, są przygotowani na każdy wariant.
„Jeśli umowa zostanie odrzucona przez Parlament, to nikt naprawdę nie wie, czy będziemy mieli wówczas twardy brexit” - powiedział dyrektor DFDS, Niels Smedegaard.
Firma DFDS przyznaje jednak, że jest gotowa także na ten czarny scenariusz, czyli opuszczenie Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię bez porozumienia. Ekonomiści są zgodni, że w tym przypadku konsekwencje dla handlu oraz transportu pomiędzy Wielką Brytanią a Unią Europejską mogą być poważne.
DFDS zatrudniło już ekspertów ds. celnych. Firma wyraziła też gotowość do pozyskania kolejnych specjalistów z tej dziedziny, jeśli będzie taka potrzeba. Dodatkowo armator zadbał w strategicznych miejscach o rozerwę terenową, dzięki której możliwe będzie uporanie się z pojazdami ciężarowymi, które będą prawdopodobnie musiały oczekiwać w długich kolejkach ze względu na konieczność przejścia bardziej szczegółowych kontroli.
Jak zapewnił przewoźnik, udało się zakończyć pierwszą fazę przygotowań do brexitu. Dla DFDS wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej będzie oczywiście oznaczało dodatkowe koszty, które mogą wynieść nawet kilkaset milionów koron duńskich.
Wielka Brytania ma formalnie opuścić Unię Europejską 29 marca 2019 r. Wciąż jednak nie wiadomo, jaki będzie dokładnie przebieg całej operacji. Ostatnio pojawiły się nawet pogłoski, że brexit może w ogóle nie dojść do skutku.
Źródło: DFDS
