Niedawno informowaliśmy na łamach PromySkat, że duński koncern jest światowym liderem w zakresie wykorzystania płuczek spalin, czyli narzędzia, które pomaga w spełnieniu wymogów wynikających z obowiązującej od 1 stycznia 2015 r. dyrektywy niskosiarkowej. Teraz przewoźnik zdradził, jaką sumę przeznaczył do tej pory na instalację scrubberów. Inwestycja pochłonęła dotąd 100 milionów euro.
„To był program inwestycji, który warty był 100 milionów euro i zakończył się wraz z montażem scrubberów na statku numer 18, doskonale znanym jako Finlandia Seaways” - powiedział Poul Woodall z DFDS. „Obecnie korzystamy z floty liczącej 45 statków, ale nie na wszystkich scrubbery zostały zainstalowane. Na niektórych nie zostały, inne nie pływają w strefach SECA, są też jednostki, na których instalacja nie była możliwa ze względów technicznych”.
Choć tak kosztowne modernizacje mogą się wiązać z dodatkowymi kosztami dla klientów, przedstawiciele DFDS nie zdradzili, jakie konsekwencje ponieśli pasażerowie oraz klienci. „To, co nas martwi, to fakt, że w takich sytuacjach transport drogowy może stać się bardziej atrakcyjny. Ale nie byliśmy w stanie odczytać żadnego bezpośredniego efektu” - wyjaśnił Poul Woodall.
Instalowanie płuczek pozwalających na odsiarczanie spalin okazało się jedną z najpopularniejszych metod radzenia sobie z nowymi realiami po zaostrzeniu przepisów dotyczących poziomu emisji. Nieliczni, aby sprostać nowym wymaganiom, zdecydowali się na inwestycję w nowe promy (m.in.: Fjord Line, Viking Line), które napędzane są paliwem LNG, czyli gazem ziemnym w postaci ciekłej, co pozwala na całkowitą eliminację emisji siarki. Niektóre firmy eksperymentują z wykorzystaniem paliw alternatywnych, np. biopaliw lub metanolu (Stena Line), które nie zawierają siarki bądź posiadają jej śladowe ilości.
PromySkat
Źródło DFDS
