Stena Line nie ustaje w staraniach, by swoją działalność uczynić jak najmniej dokuczliwą dla środowiska naturalnego. Armator poinformował właśnie, że jego statki cumujące w porcie w Trelleborgu nie będą korzystały z silników pomocniczych, ale z infrastruktury służącej do zasilania statków z lądu. Jest to technologia określana mianem „cold ironing”. Jedną z jej zalet jest ograniczenie emisji szkodliwych związków – poziom emisji redukowany jest wówczas do zera - a co za tym idzie, zmniejszeniu ulega oddziaływanie na środowisko.
Jednostkami, które korzystać będą z tej technologii, są Skåne oraz Mecklenburg-Vorpommern. Obie pływają na trasie Rostock-Trelleborg. Armator korzysta z podłączenia na zasilania na lądzie w sytuacji, gdy prom zostaje zacumowany na dłużej niż dwie godziny. W szwedzkim porcie taka sytuacja ma miejsce 16 razy w tygodniu.
„Cieszymy się, że wraz z portem w Trelleborgu udało się zapewnić kolejny system zasilania z lądu. Zrównoważony rozwój to jeden z fundamentów naszej strategii, a to jest właśnie kolejny ważny wkład w nasze starania, których celem jest redukcja emisji oraz ograniczenie poziomu hałasu w porcie” - powiedział Niclas Mårtensson ze Stena Line. „Wiele naszych statków melduje się w miejscach w pobliżu miast i w związku z tym szczególnie ważne jest, by móc wyłączyć silniki, gdy statek jest zadokowany”.
W tej chwili Stena Line korzysta z rozwiązania „cold ironing” w 17 procentach portów, do których zawijają jej statki. Armator chce, by w 2020 r. takie porty stanowiły już 25 procent, a w 2030 r. nawet 75 procent.
Redukcja emisji, jaką przynosi korzystanie z tej technologii, jest olbrzymia. Firma szacuje, że w 2016 r. w związku z tym udało się jej zredukować emisję w portach o 12,5 tysiąca ton CO2, czyli tyle, ile w roku emituje 6,5 tysiąca pojazdów osobowych.
PromySkat
Źródło: Stena Line