Nie ma znaczenia środek transportu. Jak wynika z raportów, ostatnie dni nie są łatwe ani dla osób, które decydują się na przeprawę promem przez kanał La Manche, ani dla tych wybierających Eurotunel. Nie brakuje sugestii, że jest to zaledwie przedsmak paraliżu, jaki może stać się faktem wraz z wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.
Obecnie czas oczekiwania, z jakim muszą się liczyć kierowcy pojazdów ciężarowych, sięga nawet 6 godzin. Ale zdaniem analityków sytuacja z każdym dniem może się pogarszać. Na brak problemów nie narzekają też pasażerowie, np. osoby, które w ostatnim czasie korzystały z pociągów Eurostar.
Takie spowolnienie na przejściach granicznych spowodowane jest obecnie przez działania francuskich celników, którzy protestują przeciwko warunkom pracy w kontekście zbliżającego się brexitu. Związkowcy obawiają się nadmiaru obowiązków, co w sytuacji nie najlepszej sytuacji kadrowej grozi ich zdaniem prawdziwą katastrofą. Prowadzony przez nich strajk włoski ma zobrazować, co może stać się w na przejściach granicznych z Wielką Brytanią już w najbliższych tygodniach.
W ramach strajku celnicy bardzo skrupulatnie podchodzą do wykonywanych przez siebie obowiązków, co ostatecznie doprowadziło do powstania wielokilometrowych kolejek. Co ciekawe, promy oraz pociągi kursują bez większych zakłóceń i zgodnie z rozkładami.
Zdaniem celników, podobnie sytuacja może wyglądać już za kilka tygodni, zwłaszcza w sytuacji, gdy Wielka Brytania opuści Unię Europejską bez uprzedniego podpisania umowy, tzw. no deal brexit, co wydaje się coraz bardziej realnym scenariuszem. Ale przedstawiciele firmy Eurotunnel uspokajają.
„Nie wierzymy, że ta sytuacja odzwierciedla to, czego doświadczymy po brexicie. Aby temu zapobiec, powstają nowe udogodnienia, które mają przyczynić się do zwiększenia przepustowości” - powiedział John Keefe, rzecznik firmy.
Źródło: The Local