Artur Doda i Leonard Isufaj, dwaj pochodzący z Albanii mężczyźni, pod koniec lutego 2014 r. usiłowali dostać się do Wielkiej Brytanii. Obaj ukrywali się w transportowanym na pokładzie promu pojeździe ciężarowym. Podczas inspekcji, która miała miejsce w Harwich, Doda i Isufa zostali zlokalizowani przez służby. Znajdowali się w grupie 15 osób, które usiłowały nielegalnie przedostać się na Wyspy.
Doda i Isufaj zostali cofnięci. Zgodnie z postanowieniem brytyjskich organów, na pokładzie należącego do Stena Line promu mieli wrócić do Belgii. Już na początku rejsu do Zeebrugge nielegalni imigranci zdecydowali się na desperacki krok. Kiedy prom znajdował się jeszcze w pobliżu portu w Harwich, dwaj mężczyźni wskoczyli do lodowatej wody. Liczyli na to, że uda im się przepłynąć 500-metrowy odcinek. Wtedy doszło do dramatu.
Jak wyjaśnił koroner, Artur Doda dostał się pod śrubę napędową, a Leonard Isufaj utonął. Tego dnia woda była spokojna, co utwierdziło ich w przekonaniu, że bez trudu uda im się dopłynąć do brzegu. Zdaniem ekspertów, była to misja niemożliwa do wykonania.
W zorganizowanej po incydencie akcji poszukiwawczej udział wzięły dwa helikoptery oraz 21 łodzi.
Mężczyźni podczas rejsu do Belgii nie byli eskortowani. Giles Young ze służby granicznej przyznał, że nie istnieje specjalna polityka nakładająca obowiązek nadzoru nad deportowanymi osobami.
PromySkat
Źródło: BBC