Sytuacja w Calais nieco się ostatnio uspokoiła. Przynajmniej, jeśli chodzi o protesty byłych pracowników SCOP SeaFrance (obsługiwali oni promy, które pływały w barwach MyFerryLink). Wciąż trwa jednak szacowanie rozmiaru zniszczeń powstałych podczas okupacji przez nich dwóch promów – jednostek Rodin i Berlioz. Okazuje się, że uszkodzenia są olbrzymie.
Już wcześniej wiadomo było, że oba statki zostały zdewastowane. Teraz pojawiają się pierwsze szacunki dotyczące zakresu strat. Według pojawiających się informacji, przywrócenie obu statków do pierwotnego stanu może kosztować miliony euro.
Lista zniszczeń jest bardzo długa. Setki miejsc do siedzenia zostało pociętych; bary zostały opróżnione; telewizory, sprzęt grający oraz lodówki zostały skradzione. Przestrzeń barowa została zdewastowana. Uszkodzone zostały kasy fiskalne. Nie oszczędzono nawet łodzi ratunkowych oraz innych elementów odpowiedzialnych za bezpieczeństwo.
„Ktoś konsekwentnie pociął każde jedno siedzenie, ławę i fotel w kawiarniach, barach i strefach ogólnodostępnych” - powiedział John Keefe, rzecznik grupy Eurotunnel, która jest właścicielem obu statków. „Koszt każdego takiego siedziska to od 300 do 500 euro. Łączna wartość zniszczeń, jakie zostały dokonane na statkach, może przekroczyć 2 miliony euro”.
Zarówno Rodin, jak i Berlioz, już po przejściu remontów, mają wrócić na trasę Calais-Dover. Jednostki zostały wyczarterowane przez grupę Eurotunnel firmie DFDS i właśnie w barwach duńskiego armatora mają obsługiwać to połączenie.
PromySkat
Źródło: The Daily Telegraph