W związku z postępującym kryzysem imigracyjnym Szwecja wraz z początkiem roku zdecydowała się zaostrzyć kontrole tożsamości. Obowiązek weryfikacji personaliów osób, które podróżują do Szwecji, spoczywa m.in. na firmach transportowych. Dokumenty są sprawdzane m.in. na promach. Dla niektórych przewoźników to dodatkowy kłopot. Swojego niezadowolenia nie ukrywają przedstawiciele HH-Ferries, którzy domagają się stosownych rekompensat za prowadzone kontrole.
„Poinformowaliśmy już szwedzki rząd i szwedzkie władze, że zamierzamy ubiegać się o rekompensatę za ponoszone wydatki. Byłoby całkiem rozsądne, gdyby Szwecja ponosiła wydatki za państwowe koszty związane z kontrolą tożsamości” - powiedział Henrik Rørbæk z HH-Ferries.
Zdaniem przedstawicieli HH-Ferries, roczne wydatki z tytułu dodatkowego obciążenia, jaki spoczywa na przewoźniku w związku z wejściem nowych przepisów, może wynieść nawet 40 milionów koron. Firma jest gotowa zastosować się do nowych norm, ale oczekuje, że pilnie zostaną też rozstrzygnięte kwestie finansowe.
Swój sceptycyzm co do wprowadzanych zmian wyraziło już wcześniej Duńskie Stowarzyszenie Armatorów, które stwierdziło, że kontrole powinny znajdować się wyłącznie w kompetencjach władz. To one powinny – zdaniem przedstawicieli organizacji – brać pełną odpowiedzialność za podejmowane decyzje.
HH-Ferries, które powstało w 1996 r., jest obecnie częścią Scandlines. Statki w barwach HH-Ferries pływają na trasie Helsingør-Helsingborg. Przedstawiciele Scandlines także krytykowali już wcześniej wprowadzane zmiany. „To jest zadanie dla władz i chcielibyśmy z nimi współpracować. Nie wierzymy jednak, że to przewoźnicy powinni sprawdzać, jakich wpuszczają pasażerów. Nie mamy też pracowników, którzy mogliby to robić” - powiedziała wcześniej reprezentująca Scandlines Annette Ustrup Svendsen.
PromySkat
Źródło: Borsen