Sytuacja w Calais jest daleka od normalności. Nierozwiązany wciąż problem z nielegalnymi imigrantami, którzy koczują nieopodal francuskiego miasta, daje się we znaki kierowcom pojazdów ciężarowych oraz przewoźnikom promowym. Całe to zamieszanie powoduje, że część firm transportowych oraz pasażerów omija szerokim łukiem Calais. Korzystają inne porty oraz operatorzy, którzy realizują z nich swoje połączenia. Zalicza się do nich m.in. Stena Line.
Szwedzki przewoźnik nie ujawnił na razie dokładnych danych. Z przedstawionych informacji wynika jednak, że na niektórych połączeniach, które obsługiwane są na Morzu Północnym, udało mu się odzyskać rentowność – czasami po latach strat.
Wiele firm transportowych, chcąc uniknąć kłopotów, na jakie potencjalnie mogliby się natknąć w Calais, wybiera alternatywną drogę z Europy kontynentalnej do Wielkiej Brytanii, wybierając np. przeprawy z Holandii.
Oczywiście za dobrymi wynikami Stena Line w tym regionie, których szczegóły na razie nie zostały podane, stoją też inne czynniki, m.in. poprawiająca się sytuacja gospodarcza Wielkiej Brytanii oraz innych europejskich państw, co przekłada się na rosnący popyt na rynku przepraw promowych. Na dobry rezultat wpływ miały również niższe od zakładanych w 2015 r. ceny paliw.
Stena Line oferuje swoje połączenia m.in. z portu w Rotterdamie, dla którego miniony rok też był bardzo udany. Po trzech kwartałach 2015 r. holenderski port mógł się pochwalić wynoszącym 11,4 procent wzrostem ruchu ro-ro. Jak powiedział Rob Mittelmeijer ze Stena Line, komentując ten wynik, wiele firm transportowych ma dość sytuacji, w których kierowcy nękani są przez osoby próbujące dostać się do ich pojazdów. Do takich sytuacji dochodziło właśnie nagminnie w Calais. To spowodowało, że wiele firm zdecydowało się na dostarczanie towarów do Wielkiej Brytanii przez Rotterdam zamiast przez Calais. Jak powiedział Jan van Hengel reprezentujący Port of Rotterdam, wielu dostawców stwierdziło, że Rotterdam oferuje bardziej niezawodne połączenie.
Na zamieszaniu w porcie Calais zyskała też trasa Rosyth-Zeebrugge, obsługiwana przez DFDS. Armator przyznał, że jeszcze do niedawna promy na trasie pomiędzy szkockim a belgijskim portem pływały częściowo puste. Podczas każdego z kursów znajdowała się wolna przestrzeń dla kilku lub kilkunastu pojazdów ciężarowych, a połączenie przez pewien czas było nawet zagrożone likwidacją. W ostatnim czasie prom, który obsługuje tę trasę, pływa pełny. Cała oferowana przez jednostkę przestrzeń ładunkowa jest w pełni wykorzystana.
PromySkat
Źródło: AD.nl