Błąd członka załogi przyczynił się do wypadku, który miał miejsce w weekend na pokładzie promu Prinsesse Isabella. Krótko po zawinięciu jednostki do Sealvig, w trakcie rozładunku, pracownik zaczął podnosić pokład do góry, zamiast go opuszczać. W efekcie znajdujące się na pokładzie pojazdy wgniecione zostały w sufit. Choć całą sytuacja wyglądała dramatycznie, nikomu nic się nie stało. Uszkodzonych zostało jednak siedem pojazdów.
„Kiedy to się stało, w samochodach przebywali pasażerowie. Na szczęście nikt nie został ranny” - powiedział Carsten Kruse odpowiedzialny za komunikację promową na Samsø.
Kruse potwierdził, że straty materialne, jakie zostały wyrządzone w efekcie zdarzenia, zostaną pokryte z polisy ubezpieczeniowej operatora. Tym, którzy będą tego wymagali, zostanie zapewniona opieka psychologiczna.
Samsø Rederi otrzymało już odpowiednią zgodę na dalszą eksploatację statku od Søfartsstyrelsen (Danish Maritime Authority), czyli duńskiego organu rządowego ds. morskich. Przewoźnik poinformował też o zmianie procedur. Od teraz, w trakcie obsługi podwieszanego pokładu, gdy będą znajdowali się na nim również pasażerowie, na miejscu obligatoryjna będzie również obecność członka załogi, który będzie miał kontakt radiowy z operatorem rampy. Armator zapowiedział też, że będzie się konsultował z przedstawicielami służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo morskie. Chodzi o znalezienie technicznego rozwiązania, które zagwarantuje, że do podobnych sytuacji nie dojdzie w przyszłości.
Źródło: DR News, TV2