Kolejny E-Flexer Stena Line zwodowany. Trafi na Bałtyk?
23 maja br. w stoczni CMI Jinling Weihai zwodowano kolejny prom typu E-Flexer. Jest to już siódmy prom tej linii wyprodukowany w chińskich zakładach, a równocześnie czwarty, który zasili flotę Stena Line. Stało się to krótko po tym, gdy inny E-Flexer – statek Côte d'Opale - został przekazany duńskiej firmie DFDS z myślą o obsłudze trasy Dover-Calais, o czym pisaliśmy na naszych łamach w ubiegłym tygodniu. Zwodowany właśnie prom E-Flexer dla Stena Line jest jednak wyjątkowy. Stanowi bowiem nieco zmodyfikowaną wersję popularnego i nowoczesnego statku. W stosunku do poprzednich egzemplarzy został on wydłużony – ma blisko 240 m, co oznacza, że jest 25 m dłuższy od klasycznej wersji. Jego pas ładunkowy ma natomiast 3600 m (o 500 m więcej niż w poprzednich statkach E-Flexer). Na jego pokładzie pomieści się 1200 osób. Nie wiadomo jeszcze, jaką nazwę będzie nosił prom ani na jakiej będzie służył linii. Spekuluje się, że może trafić na jedną z bałtyckich tras w siatce połączeń operatora.
DFDS rzadziej na trasie Rosslare-Dunkierka
Duński DFDS zdecydował się na wprowadzenie czasowych zmian na trasie Rosslare-Dunkierka. Armator zapowiedział, że będzie realizował na tej linii pięć kursów tygodniowo. Tymczasem jeszcze w kwietniu trasę tę obsługiwały cztery statki, które kursowały na niej osiem razy w tygodniu (w każdym kierunku). Operator zapowiedział, że ograniczenie oferowania potrwa do czasu znalezienia zastępstwa dla jednostki Pelagos. To już kolejna zmiana wprowadzona w ostatnim czasie na trasach z/do Rosslare. Wcześniej wprowadzenie zmian na trasach z tego irlandzkiego portu ogłosiła Stena Line, która przywróciła na linię Rosslare-Cherbourg mniejszą jednostkę Stena Horizon, wycofując z niej oferujący większe możliwości przewozowe nowoczesny prom Stena Estrid, który wrócił na linię Dublin-Holyhead. Pomimo tych zmian, port w Rosslare - z uwagi na brexit - wciąż cieszy się dużym zainteresowaniem wśród armatorów.
Większa konkurencja na kanale La Manche. DFDS i P&O Ferries reagują
Połączenie Dover-Calais jest jednym z kluczowych na europejskiej mapie połączeń promowych. Już tego lata na linii tej pojawi się nowy gracz – ze swoją ofertą wystartuje Irish Ferries. Na odpowiedź innych przewoźników obecnych na tej przeprawie przez kanał La Manche nie trzeba było długo czekać. Firmy DFDS i P&O Ferries osiągnęły porozumienie i podpisały umowę, na mocy której wzajemnie będą udostępniać przestrzeń ładunkową na swoich statkach. Jak zapowiedziano, ma to pomóc w utrzymaniu dotychczasowego poziomu obsługi klienta, a także przyczynić się do skrócenia oczekiwania pojazdów ciężarowych na rejs na trasie Dover-Calais. "Jesteśmy zawsze zorientowani na poprawę oferty adresowanej do kierowców pojazdów ciężarowych" – powiedział Filip Hermann z DFDS. Kierowcy będą mogli po prostu wjechać na pokład pierwszego dostępnego promu DFDS bądź P&O Ferries, niezależnie od tego, kto jest wystawcą biletu. Oferta dotyczy wyłącznie przewozu frachtu i nie obejmuje połączenia Dover-Dunkierka. Firma Irish Ferries nie została zaproszona do współpracy.
Bornholmslinjen wraca na popularną trasę, ale początkowo w ograniczonym zakresie
Po blisko roku przerwy wraca popularne połączenie oferowane przez firmę Molslinjen. Promy w barwach Bornholmslinjen od 3 czerwca znów popłyną pomiędzy niemieckim Sassnitz a Rønne na wyspie Bornholm. Po raz ostatni pasażerowie oraz kierowcy mogli skorzystać z tego serwisu 30 września 2020 r. Armator zastrzegł jednak, że powtórny rozruch tej trasy będzie się odbywał stopniowo – w pierwszej fazie dostępna będzie mniejsza liczba rejsów niż to miało miejsce przed wybuchem pandemii. Nie będą się odbywać kursy w poniedziałki i piątki. Dodatkowo, zamiast dwóch promów, które dotychczas obsługiwały tę linię (Hammershus i Povl Anker), rejsy będą wykonywane wyłącznie statkiem Hammershus. Przewoźnik zaznaczył jednak, że jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to od 19 czerwca rejsy będą się już odbywać wg dawnego porządku.
Kłopoty promu Stena Europe
Połączenie Fishguard-Rosslare zostało czasowo zawieszone. Wszystko z powodu kłopotów technicznych promu Stena Europe. Jednostka przechodzi prace naprawcze w zakładach Harland and Wolff w Belfaście. Armator przekazał, że wykryte w czasie rutynowej inspekcji problemy techniczne okazały się na tyle ważne, że nie można było zwlekać z realizacją prac serwisowych i skierowaniem jednostki do suchego doku. Decyzja o pilnej naprawie była równoważna z koniecznością odwołania rejsów na popularnej linii między Walią a Irlandią. Prom wróci do regularnych operacji najwcześniej w piątek, 4 czerwca. W ciągu ostatniego roku jest to już trzecia przerwa serwisowa 40-letniego statku. Wcześniej naprawy przeprowadzane były też w lipcu i listopadzie.
Niemcy oddadzą pieniądze kierowcom
Wiele wskazuje na to, że władze w Niemczech zwrócą przedsiębiorcom nienależnie pobrane środki za przejazd tamtejszymi drogami. Może chodzić o sumę nawet 200 mln euro. Już od wielu miesięcy kontrowersje u naszego zachodniego sąsiada wywoływały wliczone w koszt przejazdu stawki za utrzymanie tamtejszej drogówki. Wielu przedsiębiorców sprzeciwiało się takiej praktyce, a niektórzy z nich składali oficjalne skargi. Wśród nich znajdowali się też właściciele polskich firm. Jeszcze pod koniec ub. r. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, że skonstruowane w ten sposób stawki są niezgodne z prawem unijnym, bo opłata za użytkowanie drogi nie może uwzględniać stawki za utrzymanie policji. Teraz niemiecki parlament zdecydował się na obniżenie stawek, a to oznacza, że firmy transportowe będą mogły zacząć ubiegać się o zwrot nienależnie pobranych opłat. Szacuje się, że roszczenia największych graczy mogą opiewać na kwoty rzędu kilku milionów euro. Więcej informacji z branży transportowej znajdziesz TUTAJ.
Źródła: Stena Line, DFDS, Irish Ferries, Molslinjen, SKAT Transport