O planowanych zmianach w cennikach przewozów poinformowali niedawno kluczowi gracze na rynku, m.in.: DFDS Seaways, Stena Line czy P&O Ferries. Wszystkie te firmy już dawno zapowiedziały, że rosnące koszty przewozów będą musieli częściowo skompensować, podnosząc ceny. Poszczególne firmy stopniowo odsłaniają karty, pokazując jednocześnie jak bardzo zmieni się rynek wraz z nadejściem 1 stycznia 2015 r.
DFDS Seaways już teraz zapowiedziało, że od 1 stycznia 2015 r. będzie musiało podnieść stawki frachtowe aż o 15 procent. Wyższe koszty będą związane z koniecznością bunkrowania statków znacznie droższym od konwencjonalnego niskosiarkowym paliwem okrętowym (chodzi oczywiście o jednostki, które nie przeszły modernizacji i nie zostały wyposażone np. w płuczki spalin). Nowe stawki zostały skalkulowane oddzielnie dla każdej trasy i oparte na współczynniku uwzględniającym m.in. stopień wykorzystania linii ładunkowej w przeliczeniu na liczbę ton zużytego paliwa, a także inne czynniki, takie jak: długość trasy, prędkość, pojemność czy typ statku.
Podobne wzrosty opłat przewiduje też Stena Line. Gigant rynku przewozów także zakłada od stycznia 2015 r. wzrost cen o ok. 15 procent. Firma poinformowała niedawno, że według wyliczeń dzienne koszty paliwa wzrosną aż o 125 tysięcy euro. Suchej nitki na dyrektywie siarkowej nie pozostawił niedawno Carl-Johan Hagman, dyrektor zarządzający Stena Line, który powiedział: „Z ekonomicznego punktu widzenia, dyrektywa siarkowa to jedna z najbardziej negatywnych decyzji politycznych od czasu likwidacji tax free. Mamy pozytywny stosunek do wprowadzania regulacji zmierzających do poprawy stanu środowiska naturalnego, o ile są one takie same dla wszystkich i są realizowane w tempie, pozwalającym nam i naszym klientom się z nimi uporać - a tak nie jest w tym przypadku”.
Z opłatami dodatkowymi muszą się też liczyć klienci P&O Ferries. Firma wyliczyła, że jej roczne wydatki na paliwo mogą od 1 stycznia 2015 r. wzrosnąć nawet o 30 milionów funtów. Przedstawiciele armatora nie podali jednak jeszcze szczegółowych informacji na temat wysokości podwyżek. Nie mają jednak wątpliwości, że nowe przepisy mocno wpłyną na europejski rynek. Wielu przewoźników będzie zmuszonych do zrewidowania swojej polityki. Nie można dziś wykluczyć, że część klientów frachtowych wprowadzi modyfikacje w swoich połączeniach i w ten sposób będzie próbowało zoptymalizować koszty. W związku z tym, że na wysokość dodatkowych opłat za paliwo wpływ będzie miała długość przeprawy, wiele firm transportowych będzie próbowało skrócić dystans pokonywany drogą morską tam, gdzie to możliwe. Zdaniem przedstawicieli P&O Ferries, klienci będą np. zastępować połączenie Hull-Rotterdam trasą, która będzie wiodła z Harwich albo Dover.
Zdaniem analityków, jeśli chodzi o transport towarów przez Kanał La Manche znakomite perspektywy rysują się przed grupą Eurotunnel. Nowe regulacje, które wkrótce wejdą w życie, nie będą miały bowiem zastosowania, jeśli chodzi o transport ciężarowy przez tunel pod Kanałem La Manche.
Szacuje się, że koszty paliwa stanowią aż 1/3 wszystkich kosztów operacyjnych ponoszonych przez armatorów. Oczywiście stosowanie paliwa niskosiarkowego nie jest jedynym wyjściem z sytuacji. Wielu armatorów już wcześniej rozpoczęło kosztowną modernizację floty, wyposażając swoje statki w tzw. scrubbery (tzw. płuczki spalin) czy inwestując w nowe promy, które napędzane są paliwem LNG, czyli gazem ziemnym w postaci ciekłej.
PromySkat
Źródło: Lloyd's