CSC określa się jedyną na świecie organizację zajmującą się ochroną środowiska, która skupia się wyłącznie na problemach związanych z branżą morską. Od 2010 r. posiada ona status obserwatora w IMO, a w jej radzie zasiadają m.in. ludzie, którzy mają bogate doświadczenie pracy w Międzynarodowej Organizacji Morskiej, gdzie skupiali się na kwestiach środowiska. Przedstawiciele Koalicji dla Czystej Żeglugi stwierdzili jednak, że Międzynarodowa Organizacja Morska, która wciąż wprowadza nowe regulacje, tak naprawdę niewiele może zrobić, by sprawić, by wpływ branży morskiej na środowisko został ograniczony.
„Jeśli IMO zostanie pozostawiona sama sobie, nie będzie w stanie realizować takiego rodzaju przywództwa, którego potrzebuje przemysł morski, zwłaszcza jeśli chodzi o przygotowanie na przyszłość oraz odegranie właściwej roli w zakresie problemów związanych ze zmianą klimatu” - stwierdzili przedstawiciele CSC.
W ten sposób CSC skomentowało słowa wypowiedziane przez sekretarza generalnego IMO, Koji Sekimizu, który stwierdził, że Międzynarodowa Organizacja Morska jest jedynym miejscem, gdzie powinna się toczyć debata na temat ewentualnego wpływu branży morskiej na zmiany klimatu.
Według przedstawicieli Clean Shipping Coalition, IMO nie jest w stanie podołać wyzwaniom, które obecnie stoją przed żeglugą, zwłaszcza w kwestii zmian środowiskowych, a swoją bezradność pokazało już niejednokrotnie. Skrytykowali oni m.in. założenia dotyczące wskaźnika projektowego efektywności energetycznej (Energy Efficiency Design Index – EEDI). Znalazły się one w Załączniku VI do Konwencji MARPOL. Jest to instrument obowiązkowy dla wszystkich nowych statków oraz jednostek, które poddawane są znacznej przebudowie. Zawiera on wymagania dotyczące efektywności energetycznej statków, co ma prowadzić do redukcji emisji gazów cieplarnianych. CSC skrytykowało te przepisy, wskazując, że przyjęty w nim został błędny punkt wyjścia.
Przedstawiciele Clean Shipping Coalition uważają także, że Koji Sekimizu niesłusznie przypisuje reprezentowanej przez siebie organizacji zasługi związane z ograniczeniem emisji spalin w latach 2007-2012. Zauważają, że to efekt wdrożonej przez wielu armatorów praktyki określanej slow steaming, oznaczającej, że statek porusza się z niższą od maksymalnej prędkością, co podyktowane jest względami ekonomicznymi – statek zużywa wówczas mniej paliwa. Odejście od tej praktyki spowoduje, że emisja zanieczyszczeń przez statki znów wzrośnie.
Przedstawiciele CSC dużą nadzieję pokładają w porozumieniu klimatycznym, które miałoby zostać zawarte pod koniec tego roku w Paryżu. Jego ustalenia miałyby mieć konsekwencje o charakterze globalnym. Armatorzy już wcześniej krytykowali wprowadzane przez IMO przepisy właśnie za to, że nie zawsze dotyczą one wszystkich w równym stopniu – mogą być różne w zależności od np. od obszaru działalności.
PromySkat
Źródło: Clean Shipping Coalition