Zgodnie z pierwotnymi założeniami, pierwszy z promów dla Port of Tallinn, który powstaje w tureckiej stoczni Sefine, miał trafić do Estonii już w pierwszych dniach lipca. Tak się jednak nie stało. Kaido Padar z TS Laevad, spółki związanej z Port of Tallinn wyjaśnił, że nie ma absolutnie żadnych powodów do paniki, a nowe promy trafią na trasę zgodnie z planem. Głosy zaniepokojenia pojawiły się, gdy jeden z estońskich polityków stwierdził publicznie, że Port of Tallinn powinien otrzymać już pierwszy z promów zamówionych w Turcji.
Według Padara, nieprawdziwe są informacje, że pierwszy z promów powinien dotrzeć do celu już na początku lipca. Zgodnie z obecnym harmonogramem, jednostka powinna zostać przekazana armatorowi w połowie września. Jednostka powinna wejść na trasę 1 października. I pod tym względem – jak wyjaśnił Padar – nic się nie zmieniło. Nie określił jednak, kiedy dokładnie statek trafi w ręce operatora.
1 października 2016 r. zacznie obowiązywać 10-letni kontrakt, na mocy którego Port of Tallinn będzie obsługiwać połączenia z portami Kuivastu, Rohuküla, Virtsu i Heltermaa. W związku z tym operator zamówił cztery nowe promy, które przeznaczone będą do obsługi tych tras. Dwa z nich powstają we wspomnianej tureckiej stoczni Sefine, a dwa pozostałe budowane są w Remontowa Shipbuilding w Gdańsku.
Każdy z nowych promów, powstających dla Port of Tallinn, będzie miał 114 metrów długości, a na pokład będzie mógł mógł zabrać 600 pasażerów i 150 pojazdów. Zostały one zaprojektowane przez norweską firmę LMG Marin i mają spełniać najwyższe standardy bezpieczeństwa. Statki będą wyposażone w silniki zasilane konwencjonalnym paliwem. Gdyby jednak zaszła taka konieczność, projekt przewiduje w przyszłości możliwość zastąpienia ich silnikami na LNG. Pierwszy z promów, które powstają w Gdańsku, został zwodowany 29 grudnia ub. r.
PromySkat
Źródło: Port of Tallinn