Do zdarzenia doszło w ubiegłym tygodniu. Podczas wtorkowego rejsu na trasie Travemünde-Malmö, gdy statek znajdował się na południe od Gedser, za burtę wypadł 53-letni obywatel Szwecji. Tuż po wypadku wszczęty został alarm. W zainicjowaną akcję poszukiwawczą, natychmiast włączyły się statki z Danii, Szwecji oraz Niemiec. W rejonie zdarzenia pojawił się również helikopter.
Służby przeprowadziły staranną symulację, która pozwoliła na zawężenie obszaru poszukiwań. Cierpliwość oraz nieustępliwość opłaciły się. Po dwóch godzinach mężczyznę udało się odnaleźć i wydobyć z wody. W stanie ciężkim został on przetransportowany do szpitala w Kopenhadze. Jego organizm był bardzo wychłodzony.
53-letni mężczyzna, którego cudem udało się uratować, był jednym z członków załogi promu należącego do Finnlines.
Sytuacje, w których osoby znajdujące się na pokładach statków nieszczęśliwie wpadają do wody, zdarzają się regularnie. Niestety, nie zawsze kończą się szczęśliwie, zwłaszcza gdy od czasu wypadnięcia za burtę mija tak wiele czasu, jak w przypadku 53-letniego Szweda. Choć należy zaznaczyć, że zdarzają się jeszcze bardziej spektakularne wyjątki. Kilka miesięcy temu uratowano mężczyznę, który spędził w wodzie 22 godziny. 33-latek, który był członkiem załogi wycieczkowca Norwegian Getaway, został znaleziony przypadkowo w wodach Zatoki Meksykańskiej. Stało się to już po odwołaniu oficjalnych poszukiwań przez służby przybrzeżne. 33-latek został wypatrzony przez członka załogi statku Carnival Glory, który podążał tą samą trasą, którą wcześniej płynął Norwegian Gateway.
Źródło: TV East