Jak wynika z pojawiających się raportów, z dnia na dzień sytuacja staje się coraz bardziej poważna. Już krótko po katastrofie zaobserwowano gigantyczną plamę paliwa (początkowo miała powierzchnię 10 kilometrów na kilometr, ale potem zaczęła szybko się rozrastać), zmierzającą w stronę francuskiego wybrzeża. Niedługo potem samolot należący do służb przybrzeżnych zaobserwował kolejną wielką plamę o powierzchni 9x7 kilometrów. Odkryto ją w odległości 20 km od pierwszego zanieczyszczenia.
Zmieniająca się pogoda nie pozwala ani kontrolować wycieku, ani dokładnie określić, kiedy plamy dotrą do wybrzeża. Według najnowszych wyliczeń, może to się stać w przyszłym tygodniu, gdy plama osiągnie okolice Bordeaux.
W tej chwili prowadzone są starania, by ograniczyć skalę katastrofy, jaką dotknięta została Zatoka Biskajska. Grupa Grimaldi zleciła wysłanie robota w rejon wraku, który spoczął na głębokości 3700 metrów. Chodzi o jak najszybsze pozyskanie dokumentacji i określenie skali zniszczeń statku, z którego wycieka paliwo.
Jak poinformował przewoźnik, na pokładzie statku znajdowało się 2200 ton paliwa, a także 40 kontenerów z niebezpiecznymi odpadami. Wiadomo, że statek przewoził też spore ilości kwasu solnego oraz kwasu siarkowego. Statek transportował też pojazdy osobowe – w sumie ok. 2 tysięcy egzemplarzy.
Akcją „sprzątania” skażonego obszaru zajmuje się osiem statków. Rejon jest cały czas monitorowany, a w sprawę rozwiązania kryzysu zaangażowane jest m.in. francuskie Ministerstwo Środowiska oraz instytucje unijne.
Katastrofa statku Grande America miała miejsce w ubiegłym tygodniu. Jednostka została strawiona przez pożar, który wybuchł w nocy z 10/11 marca. Ostatecznie statek utracił stabilność, wywrócił się i zatonął w Zatoce Biskajskiej, w odległości ok. 330 kilometrów na zachód od francuskiego wybrzeża. Pożar wybuchł w czasie, gdy statek Grande America odbywał rejs z Hamburga do Casablanki.
Źródło: Le Telegramme, Le Figaro