W ubiegłym tygodniu, w czasie dyskusji, jaka toczyła się w Izbie Gmin, pojawiło się zagadnienie wynagrodzeń, jakie otrzymują przedstawiciele polskich i portugalskich załóg zatrudnianych na promach P&O Ferries. Karl Turner z Partii Pracy podczas debaty powiedział, że niektórzy z pracowników otrzymują wynagrodzenie w wysokości 1,83 funta na godzinę. Dodał, że są to stawki „niewolnicze” i wezwał pozostałych deputowanych do dyskusji na ten temat.
Temat okazał się bardzo nośny, a o zainicjowanej przez członka parlamentu dyskusji, dotyczącej zarobków zagranicznych pracowników pracujących na statkach brytyjskiego armatora, poinformowała prasa na Wyspach, w tym BBC.
Z zarzutami i ostrymi słowami, które padły podczas obrad, nie zgadzają się przedstawiciele P&O Ferries. Podkreślili oni, że firma dobrowolnie i w pełni respektuje umowy Międzynarodowej Federacji Pracowników Transportu na wszystkich statkach operujących na Morzu Północnym.
„Jesteśmy jednym z największych pojedynczych pracodawców, gdy chodzi o żeglugę w Wielkiej Brytanii i mamy wielu zatrudnianych przez agencje kolegów z innych krajów, którzy pracują dla nas. Większość z nich nie ma do czynienia z brytyjską ekonomią” - wyjaśnił cytowany przez BBC rzecznik P&O Ferries, dodając, że większość z pracowników wykonując swoje obowiązki, mieszka na pokładach i ma zapewnione wszystkie niezbędne do życia rzeczy. Nadmienił również, że wielu pracowników współpracuje z P&O Ferries od wielu lat. Zauważył, że ich płaca nie jest już taka niska, gdy porównamy ją z poziomem wynagrodzeń oferowanych w ich rodzinnych stronach. Dodatkowo w ich umowach, poza darmowym wyżywieniem i zakwaterowaniem w czasie wykonywania obowiązków, zagwarantowane są także przeloty pomiędzy rodzinnym krajem a miejscem pracy.
Przewodniczący Izby Gmin, Mel Stride zapowiedział, że podejmie kroki zmierzające do zawiązania debaty na temat sytuacji, która wydaje się – jak to określił – „głęboko niezadowalająca”.
Źródło: BBC