Całe zamieszanie było związane ze znalezionym na pokładzie promu P&O Ferries niezidentyfikowanym pakunkiem. Na miejsce natychmiast wezwano policję oraz ekspertów wyspecjalizowanych w rozbrajaniu ładunków wybuchowych. Pasażerowie oraz załoga statku zmuszeni zostali do opuszczenia jednostki, a poranny rejs został anulowany.
Cała sytuacja miała poważny wpływ nie tylko na pracę samego portu, ale też na sytuację na drogach dojazdowych. Na drodze A20 prowadzącej do portu w Dover ustawiły się kilometrowe kolejki.
„Podejrzany pakunek został znaleziony na pokładzie jednego z naszych statków tego ranka. Specjaliści są na miejscu. W ramach środków ostrożności pasażerowie oraz część załogi zostali ewakuowani” - informowali przedstawiciele P&O Ferries w specjalnym komunikacie.
Ok. 10:15 policja poinformowała, że alarm był fałszywy. Utrudnienia trwały także w kolejnych godzinach, już po zidentyfikowaniu zawartości paczki przez ekspertów. Oprócz anulowania przez P&O Ferries rejsu, który miał się odbyć z Dover o 6:40, doszło także do kilku przesunięć w rozkładzie. Odejście zaplanowane o 7:25 zostało przełożone na 10:45, a rejs z godziny 9:25 przełożono na 11:00.
Źródło: Daily Mail, The Independent