Nie tylko Stena Line. PŻB tez popłynie z Gdyni
Jeszcze przed oddaniem do eksploatacji nowego terminala promowego w Gdyni ujawniono, że szwedzka Stena Line nie będzie jedynym operatorem obsługującym rejsy z tego portu. Do akcji wkracza też Polska Żegluga Bałtycka (PŻB), która w Trójmieście znana jest z oferty rejsów z gdańskiego terminala Westerplatte do położonego nieopodal Sztokholmu Nynäshamn. Polski przewoźnik, którego promy pływają pod marką Polferries, wygrał rywalizację z niemieckim TT-Line, który także chciał korzystać z nowej gdyńskiej infrastruktury. Jak wynika z uzgodnień, statki PŻB będą pływały z/do Gdyni do 2025 r. Na razie nie są znane szczegóły dotyczące przyszłej oferty polskiego operatora. Nie wiadomo także, jakie będą dalsze losy połączenia Gdańsk-Nynäshamn (obecnie jest to jedyne połączenie promowe z Gdańska). Publiczny Terminal Promowy, który położony jest przy Nabrzeżu Polskim, rozpocznie działalność jeszcze w tym roku – oficjalnie pod koniec września. Inwestycja pochłonęła blisko 300 mln PLN.
Côte d'Opale już w Europie
Nowoczesny prom Côte d'Opale długą drogę z Chin do Europy ma już za sobą. W sobotę, 10 lipca statek zawinął do portu w Calais. Jednostka typu E-Flexer już w przyszłym miesiącu wejdzie na trasę Dover-Calais, stając się najnowocześniejszym statkiem na tej popularnej linii, a to będzie oczywiście oznaczać zupełnie nową jakość podróżowania na tej krótkiej przeprawie pomiędzy Anglią a Francją. 216-metrowy Côte d'Opale, bo taką nazwę nosi ro-pax, zastąpi we flocie DFDS blisko 30-letnią jednostkę Calais Seaways, stając się najdłuższym promem wykonującym regularne kursy w obrębie kanału La Manche. Statek przyjmie na pokład 1000 pasażerów. Jego pas ładunkowy ma 3100 m, a na osobnym pokładzie jest w stanie pomieścić 120 pojazdów osobowych. Côte d'Opale zbudowany został na zamówienie Stena RoRo i będzie czarterowany przez DFDS na podstawie długoterminowej umowy.
Sztuczna inteligencja zadomowia się na promach Stena Line
Jeden z czołowych przewoźników promowych na świecie coraz śmielej korzysta ze sztucznej inteligencji, która pomaga mu m.in. w ograniczeniu poziomu emisji CO2. W ciągu ostatnich tygodni kolejne promy Stena Line zostały wyposażone w rozwiązanie Stena Fuel Pilot. Tym razem zainstalowano go na statkach Mecklenburg-Vorpommern i Stena Flavia. Jest to system, który pozwala na ekonomiczną i ekologiczną żeglugę. Kapitan statku otrzymuje podczas rejsu wsparcie, dzięki czemu nawigowany przez niego statek zużywa mniej paliwa. System uwzględnia nie tylko parametry statku, ale też warunki pogodowe, wysokość fal etc. Wcześniej platforma taka została zainstalowana też m.in. na promie Stena Danica czy Stena Scandinavica. Sztuczna inteligencja działa już na siedmiu statkach armatora. Dla Stena Line patenty takie jak Stena Fuel Pilot stanowią istotny składnik strategii podporządkowanej zrównoważonemu rozwojowi. Przewoźnik chce do 2030 r. ograniczyć emisję CO2 o 30 proc., a do 2050 r. chce całkowicie odejść od paliw kopalnych.
Nowy "elektryk" we flocie Molslinjen
Stena Line nie jest jedynym przewoźnikiem, który stawia na elektryczną rewolucję. W tym samym kierunku zmierza wielu innych operatorów, w tym m.in.: Molslinjen. Duńska firma ma w swojej flocie nowy elektryczny prom. Jest to statek Grotte, który będzie pływał pod marką Fanølinjen na trasie łączącej Esbjerg i Fanø. Armator postanowił w specjalny sposób zaakcentować wyjątkowy charakter nowego nabytku. Dlatego podczas malowania zbudowany w stoczni Hvide Sande prom, poza charakterystycznymi logotypami operatora, zyskał też zielone akcenty, mające podkreślać fakt, że jest przyjaznym dla środowiska statkiem "zero emission". "Chcieliśmy by ten nasz pierwszy elektryczny prom różnił się nieco od dwóch funkcjonujących już promów na tej trasie" – wyjaśnił szef firmy Molslinjen, Carsten Jensen. Armator zapowiedział w ub.r., że oprócz budowy nowego statku zbadane zostaną również możliwości elektryfikacji dwóch innych promów, które dziś obsługują połączenie Esbjerg-Fanø – jednostek Fenja oraz Menja.
Utrudnienia na granicach z Polską
Ostatnie dni mijają pod znakiem utrudnień na granicach z Polską. Na przejściu z Ukrainą są one m.in. pokłosiem wejścia w życie nowych przepisów, które zostały wprowadzone przez naszego wschodniego sąsiada. Wymagają one dokonania rejestracji przez zagranicznych przedsiębiorców przewożących przez terytorium tego kraju towarów objętych kontrolą celną. W przypadku braku spełnienia tej procedury dokonywana jest kontrola celna. Dodatkowo na Ukrainie, począwszy od 1 lipca, realizowana jest reorganizacja służb celnych, co przyczyniło się do powstania gigantycznych kolejek na przejściach granicznych. W Dorohusku na wyjazd z Polski trzeba było czekać nawet 27 godzin. Od 5 lipca intensywne kontrole prowadzone są na granicy ze Słowacją. W związku ze wzmożonymi kontrolami dotyczącymi przestrzegania zasad związanych z COVID-19, doszło do zamknięcia niektórych przejść granicznych. Od 9 lipca kontrole ulegną dalszemu zaostrzeniu (szczegóły znaleźć można na stronach rządowych). Wprowadzone ograniczenia nie dotyczą przewozów towarów. Olbrzymie utrudnienia miały niedawno też miejsce w okolicach granicy niemiecko-polskiej. Pojazdy ciężarowe utknęły w gigantycznym korku, prowadzącym do przejścia granicznego w Świecku. Wszystko z powodu awarii systemu kanalizacji deszczowej. Podobne problemy, także z powodu gwałtownych opadów deszczu, odnotowano wcześniej po niemieckiej stronie także nieopodal przejścia z Kołbaskowie. Więcej informacji z branży transportowej znajdziesz TUTAJ.
Źródła: PŻB, trojmiasto.pl, gdynia.pl, DFDS, Stena Line, Molslinjen